KONTAKT
My dream Cars
Menu
Na skróty
Dodge Viper RT/10

Koszmar...

Ameryka. Połowa lat 80-tych XX wieku.. Czas żałoby. Po ulicach i highwayach suną pudełkowate auta z silnikami od kosiarek. Era muscle cars odeszła do lamusa. Teraz liczy się każdy cent wydany na paliwo. Krążowniki szos z silnikami mogącymi napędzać europejskie ciężarówki, dostojnie znikają za horyzontem. Ford Mustang w tym czasie osiąga w porywach 220KM, wzbudzając pusty śmiech i politowanie.

Chevrolet Corvette zatrzymuje się na 240KM. Camaro i Firebird nie są lepsze. Gdyby ich właściciel, omamiony sławą przodków, chciał sprawdzić na co stać potomków ery muscle, mógłby przeżyć spory szok lub nawet zaliczyć nagły zgon, a rodzina miałaby problem co zrobić z grymasem zdziwienia i rozczarowania malującym się na twarzy denata. Tylko to mogłoby się znaleźć na twarzy fana ery muscle car, który urodził się o parę lat za późno. Prawda była smutna. Dawni władcy szos chorowali na anemię i brak mocy...

Przebudzenie...

Chrysler także miał swoją cegiełkę w tym ekscytującym inaczej obrazie amerykańskiej motoryzacji. Cóż jednak można wymagać od firmy, której lokomotywą napędową był minivan - przebój wszechczasów, o którym można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że powoduje wzrost adrenaliny. Na szczęście chwilowe przebudzenie stało się udziałem Boba Lutza. Trzeba Wam wiedzieć, że w tym czasie był on bardzo ważną postacią w Chryslerze. Wymarzył on sobie stworzenie auta, które mogło być współczesną wizją słynnej Cobry. Miało także pokazać, że Chrysler potrafi robić auta bardziej ekscytujące niż pastylki nasenne.

Istnieje jeszcze jeden powód leżący u podstaw powstania Vipera. Chrysler chciał wypróbować w praktyce metody pracy stosowane przez Hondę w Japonii. Miały one na celu obniżenie kosztów projektowania i produkcji aut. Tak drodzy Czytelnicy... obniżenie kosztów produkcji leżało u podstaw stworzenia jednego z najbardziej ekscytujących aut w historii motoryzacji. Świat potrafi być naprawdę przewrotny.

Jawa...

Sprawy nabrały tempa. Powstał zespół 85 inżynierów, których jedynym celem było stworzenie auta mogącego bez obaw stanąć w szranki z legendarną Cobrą. W pracach nad nim brał udział nawet Carroll Shelby, a więc człowiek, którego dziełem życia była właśnie Cobra. Pierwsze zadanie.. Nowe auto miało pobić słynny test Cobry. Sprawa prosta. Rozpędzić się od 0 to 100mil/h (160km/h), a następnie zatrzymać. Wszystko się komplikuje, gdy trzeba wszystko to zrobić w czasie poniżej 15 sekund... Zespół rozpoczął prace od znalezienia odpowiedniego silnika. Ich wzrok zatrzymał się na jednostce V10 o pojemności 8 litrów. Do tej pory, wykorzystywana była tylko w... ciężarówkach. Skoro jednak auto miało być równie odjazdowe co słynna Cobra, jego serce także nie musiało grzeszyć skromnością. I tego się trzymajmy, gdyż taka właśnie filozofia przyświecała przy tworzeniu Vipera.

Konstrukcja nowego auta oparta była na ramie. Niezależne zawieszenie z przodu i z tyłu. Dzieła dopełniała 6 biegowa skrzynia manulana. Tylko tyle? Aż tyle. Było to bowiem najbardziej wyrafinowane połączenie wszystkich tych prostych elementów, jakie widziała Ameryka. Sprawdzone i dopieszczone podczas niezliczonej ilości testów na torach. Czy muszę jeszcze dodawać, że Viper zdał test Cobry? Pozostało nam jeszcze nadwozie.. Pamiętacie jeszcze, jaki silnik wpakowano do Vipera? Od ciężarówki. Brak kompromisów przyświecał także przy tworzeniu nadwozia. To co zostało stworzone przez projektantów, to czyste dzieło sztuki. Jedna z najbardziej ekscytujących i niesamowitych form, jakie widział świat motoryzacji. Inspiracje wyścigową Cobrą Daytona są bardzo widoczne. Jednak rozwinięcie klasycznej formy jest równie niesamowite, jak lot na Księżyc balonem. I nie oszukujmy się. Tak przesadzona i odjechana forma mogła dostać zielone światło tylko w Ameryce. Cudownie przesadzone.. Po prostu piękne. W porównaniu do Ferrari czy Porsche, Viper jest jak arogancki jankes z cygarem w zębach. On nie musi niczego udawać.. po prostu jest.

Elvis bez szans...

Elvis Presley żyje! Pojawił się podczas Salonu Samochodowego w Detroit w roku 1989 roku. Nikt jednak nie zauważył jego obecności... Wszystkie oczy zwrócone były tylko w jedną stronę. 4 stycznia podczas rzeczonego salonu, swoją premierę miał Viper. Praktycznie każdy zwiedzający mówił tylko o nim. Był największą gwiazdą salonu. Pozostali wystawcy mogli pakować swoje auta i zamawiać wizyty u psychoanalityka. Podczas premiery Vipera przedstawiciele koncernu musieli oganiać się od rozgorączkowanych zwiedzających, którzy na siłę wciskali czeki in blanco na zakup Vipera. Nikt nie mógł zrozumieć, że to tylko show car.

Po wystawie, szum wokół Vipera narastał. Firma zasypywana była pytaniami o termin skierowania go do produkcji. Co bardziej krewcy entuzjaści nie stronili nawet od gróźb. Jasne się stało, że Vipera nie można oddać, ot tak, do firmowego muzeum. Chrysler był w rozterce. Viper miał być przecież tylko demonstracją siły i poligonem doświadczalnym dla producenta. Nikt nie planował seryjnej produkcji... Nikt o zdrowych zmysłach. Na szczęście w firmie znalazło się kilku decydentów, którzy chwilowo oswobodzili się z kaftanów bezpieczeństwa... Zapadła decyzja - Viper będzie produkowany !!! W ciągu zaledwie trzech lat od premiery, Viper był gotów do produkcji. Nie obyło się oczywiście bez pewnych zmian. Silnik V10 o pojemności 8 litrów, wybrał się na kurację odmładzającą do Europy. Specjaliści z Lamborghini sprawili, że wrócił już z aluminowym blokiem. Dzięki temu, w porównaniu z prototypem, moc wzrosła o 100KM do 400KM.

Mogło być jeszcze więcej, gdyż spece z Italii chcieli, by na cylinder przypadały po 4 zawory. Amerykanie powiedzieli jednak NIE! Tym razem koszty wzięły górę. Od mocy silnika, dużo bardziej imponujący był moment obrotowy. 610Nm przy zaledwie 3600 obr/min. A wszystko to 15 lat temu... Dodge Viper RT/10 miał na liczniku 100km/h po zaledwie 4.4 sekundy. Pokonanie 1/4 mili zajmowało mu 13.1 sekundy i osiągał w tym czasie 172km/h. Auto było naprawdę wyjątkowe.

W pokoju bez klamek...

Dodge Viper był autem kompletnie nieprzystosowanym do świata, na który miał być wypuszczony. Nie miał klimatyzacji, ABS, bocznych szyb czy dachu. Nie posiadał nawet klamek !! Czy ta ostatnia cecha miała nam sugerować, wśród jakiej klienteli Dodge będzie szukał nabywców dla niego? Tego się nigdy nie dowiemy... Wiemy natomiast, że miał za to silnik rodem z ciężarówki, maskę długą niczym lotniskowiec, najszersze opony, jakie widziała Ameryka w seryjnym aucie (z tyłu 335mm), prędkość maksymalną 265km/h i przyśpieszenie od którego brakowało tchu.

Kabina auta przewidziana było dla dwóch osób. Bardzo wygodne i dopasowane fotele przedzielał szeroki, niczym stan Texas, tunel środkowy. Wnętrze nie zachwycało. Powiem więcej... Tanie plastiki i słabe ich spasowanie raziło oczy. Gdyby ktoś zaczął narzekać na ascetyczne warunki panujące we wnętrzu, producent dorzucał do bardzo krótkiej listy extrasów... odtwarzacz kasetowy. A skoro już jesteśmy przy dźwięku... Dodge miał problem z rasowym brzmieniem, wydobywającym się z rur wydechowych. Po prostu normy amerykańskie nie były przystosowane na przyjście takiego potwora. Ograniczenie do 80 decybeli powodowało, że Viper został zestrojony.. dziwnie. Wielu jego użytkowników narzekało na to, że Viper brzmi dużo gorzej niż wygląda.. a wygląda tak, że każde inne auto sportowe przy nim jest jak młodszy i słabszy brat. Po prostu... ten typ tak ma.

Honor ważna rzecz...

Rok 1992 powoli się zbliża. Wraz z nim Dodge Viper RT/10, który zawita do salonów. Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę w 1991 roku. Niedługo odbędzie się słynne Indianapolis 500. Jako pace car ma wystąpić Dodge Stealth. Silnik 3 litrowy wspomagany przez dwie turbosprężarki i 300KM pod maską. Do tego napęd na 4 koła. Auto wprost stworzone do tej roli. Ktoś przytomny zwrócił jednak uwagę, że jest to przecież Mitsubishi 3000GT ze znaczkiem Dodge na masce. Japońskie auto prowadzące najsłynniejszy wyścig Ameryki !? Niedoczekanie.. Na szczęście Viper jest gotowy. Szybka decyzja i Dodge Viper poprowadził wyścig Indianapolis 500 w 1991 roku. Za jego kierownicą siedział sam Carroll Shelby. To jedna z tych magicznych chwil, które tworzą historię. Gdybyś drogi Czytelniku, był kiedyś w muzeum przy torze Indianapolis, bez wątpienia zobaczysz stojącego na honorowym miejscu Dodge Vipera. To właśnie ten egzemplarz...

Pierwsza generacja. Nie ma przebacz...

Dodge Viper trafił do sprzedaży w 1992 roku. Zmiany w stosunku do prototypu były naprawdę niewielkie. Początkowo oferowany był tylko w jedym kolorze - Viper Red. 17 calowe trójramienne felgi znane były z prototypu. Jedynym luksusowym atrybutem w tym spartańskim aucie, była szara skórzana tapicerka. Szczęśliwcy, którym dane było zająć miejsce w Viperze musieli uważać. Potężne końcówki rur wydechowych wystające po bokach auta, potrafiły oparzyć nogi mniej zorientowanych pasażerów. I to wszystko w czasach, gdy nawet kubek kawy, czy herbaty w McDonald's ma napis ostrzegający o tym, że w środku jest gorący napój...

Aby stać się posiadaczem Dodge Vipera, trzeba było wyłożyć 50,700 dolarów. W pierwszym roku wyprodukowano zaledwie 285 egzemplarzy. W chwili obecnej są to obiekty pożądania kolekcjonerów na całym świecie. Rok 1993 przyniósł niewielkie zmiany. Dołożono drugą barwę nadwozia - czarną. Za 2500$ można było dokupić hardtop. Wprawdzie nie zdobił on auta, ale nie takie było przecież jego przeznaczenie. Silnik, skrzynia biegów i wnętrze pozostało nie zmienione. Drugi rok produkcji, przyniósł światu kolejne 1043 egzemplarze. W 1994 roku można było nabyć Vipera już w czterech kolorach. Doszedł żółty i zielony. Pierwsza generacja Vipera zakończyła swój byt w roku 1995. Jaki był Dodge Viper RT/10 z pierwszych lat ? Na pewno, był autem niezwykle wymagającym dla kierowcy. Potężny silnik, ręczna skrzynia biegów oraz brak ABS i wszelkich innych dodatków, wspomagających kierowcę to jego wyróżniki.

Był jednym z najbardziej dzikich i brutalnych aut sportowych, jakie widział świat. Jego prowadzenie wymagało rozwagi i sporych umiejętności. Nie ułatwiał tego stosunkowo niewielki rozstaw osi (krótszy niż np. w Dodge’u Neonie). Jednak ten, kto był w stanie ujarzmić Vipera, mógł liczyć na mnóstwo satysfakcji płynącej z jazdy. W innym przypadku, Dodge Viper często kąsał - niczym prawdziwa żmija. Dość powiedzieć, że po drogach jeździ obecnie sporo mniej Viperów, niż zostało wyprodukowane... Viper nie należy do aut, które potrafią wybaczać, czy grozić paluszkiem. To prawdziwa bestia!


Żródło:


Początek

Dane techniczne

---> Informacje ogólne

  • Nazwa : Dodge Viper RT/10

  • Lata produkcji : 1991~

  • Prezentacja : 1989 Autosalon Detroit

  • Ilość wyprodukowanych aut : ~

  • Cena : 50 000 $


---> Nadwozie

  • Typ nadwozia : 2-drzwiowy roadster

  • Liczba miejsc / drzwi : 2/2

  • Długość : 4 450 mm

  • Szerokość : 1 920 mm

  • Wysokość : 1 120 mm

  • Rozstaw osi : 2 443 mm

  • Masa własna : 1500 kg


---> Konstrukcja

  • Konstrukcja nośna : ~

  • Usytuowanie silnika : Przód, podłużnie

  • Hamulce : Tarczowe wentylowane

  • Rozmiar tarcz przód / tył : 13 × 1.26-in. / 13 × 0.86-in.

  • Rozmiar opon przód : P275/40ZR1 7

  • Rozmiar opon tył : P335/35ZR17

  • Rozmiar felg przód / tył : 17 cali / 17 cali


---> Napęd

  • Typ silnika : OHV - zawory w głowicy, wałek rozrządu w bloku silnika

  • Cylindry : 10 cylindrów w układzie "V"

  • Pojemność skokowa : 7 994 cm3

  • Moc maksymalna : 421 KM przy 5 200 obr./min

  • Maks. moment obrotowy : 661 Nm przy 3 600 obr./min

  • Skrzynia biegów : 6-stopniowa manualna

  • Typ napędu : Tylny


---> Osiągi

  • Prędkość maksymalna : 290 km/h

  • Przyspieszenie 0-100 km/h : ~

  • Stosunek masy do mocy : 0.261 KM/kg

  • Średnie zużycie paliwa : 20 l/100 km. w mieście , 12 l/100km. na autostradzie


Początek

Galeria
   

   

   
Edited by Adam "VoltREX" Gronowski                                                                        Copyright by www.d4u.glt.pl